Podróż w przeszłość


Mijając ludzi na ulicy nie zastanawiamy się nad tym czego doświadczyli. Jesteśmy zbyt zabiegani żeby interesować się losami obcych nam ludzi. Jednak historię każdego z nas warte są opowiedzenia i chwili refleksji.

Pani Stefania Kościńska jako sześcioletnia dziewczynka została postrzelona przez Niemców. Na własne oczy widziała śmierć bliskich jej ludzi. Wydarzenia z dzieciństwa miały wpływ na jej dorosłe życie, a wspomnienia w jej pamięci są nadal żywe.

Udało mi się poznać historię  Pani Stefani Kościńskiej, która urodziła się w 1937 roku. Gdy była sześcioletnią dziewczynką, w marcu do miejscowości Koźmin przybyli Niemcy i Rosjanie, którzy toczyli między sobą bitwy w niedużym, pobliskim lesie. Mała Stefania wraz z rodziną mieszkała w małym domku.  Rozpoczęły się walki, cała rodzina w ciepłych ubraniach pobiegła do gospody. Stamtąd Niemcy zagnali wszystkich do obory, gdzie zaczęli strzelać nie słuchając tłumaczeń ludzi ,że są polakami. Dziewczynka została postrzelona w prawą rękę i palec lewej, obrażenia odniosła również na udach, przez co nie mogła chodzić.

Była tam też jej mama z jej najmłodszą siostrą na rękach. Mała Agnieszka miała wtedy zaledwie parę miesięcy.  Kazano im stamtąd uciekać do domku, w którym mieszkała rodzina Stefani. Wszyscy, którzy byli w stanie pobiegli, jednak Stefania została w przedsionku obory wśród trupów. Dziewczynka płakała, nie do końca rozumiejąc co się dzieje.  Wołała ”złota mamo” do momentu, gdy jej mama przyszła po nią z Ruskiem, który pomógł kobiecie wziąć córkę na plecy.

Zaniosła ją do siostry, tam ułożyła córeczkę na łóżku. Z ran dziewczynki lała się krew, na szczęście pojawiła się kobieta twierdząca, że jest lekarzem. Opatrzyła ona rany dziewczynki i poleciła, aby następnego dnia przyprowadzić ją do wioski, gdzie będzie można założyć nowe opatrunki. Podczas tych wydarzeń zmarło kilka osób m.in wujek, kuzynka i sąsiad Stefani. Jej kuzyn został postrzelony , kula, która utkwiła mu w dłoni mogła zabić mamę i siostrę dziewczynki. Gospodę, do której pobiegła z rodziną oraz okoliczne budynki Niemcy podpalili.

Pani Stefania pamięta z tamtych wydarzeń rzeczy, których nikt z nas nie chciałby pamiętać. Te wydarzenia wywarły też wpływ na późniejszym życiu Pani Stefani. Do dziewiątego roku życia nie mogła chodzić. Do tego czasu rodzina woziła ją na wózku. Przelatujące nad nimi samoloty wyzwalały w niej strach, zdarzało się, przewracała wózek, w którym była wieziona, gdy słyszała hałas  samolotu. Miała 9 lat kiedy rozpoczęła edukacje, udało jej się skończyć cztery klasy. Jako piętnastolatka zaczęła prace dla PGR, mieszkała wtedy u najstarszej siostry-Elżbiety. Jako nastolatka Pani Stefania lubiła imprezy i przebierała w chłopcach, tego jedynego znalazła jednak w wieku 26 lat. Wzięli ślub i żyli razem 48 lat, co w dzisiejszych czasach jest rzeczą trudną do wyobrażenia. Mąż Pani Stefani po ośmiu latach małżeństwa stracił wzrok z powodu choroby-jaskry. Był pracownikiem w spółdzielni niewidomych i z powodu jego pracy zmienili kilka razy miejsce zamieszkania, ostatecznie osiedli w Tczewie.

Pani Kościńska po kilku latach od traumatycznych wydarzeń była w Koźminie wraz z siostrą i jej mężem. Pojechali tam jako młodzi ludzie, aby poimprezować na świeżym powietrzu. Wysłano ją, aby poszła po wodę do picia, jednak gdy zobaczyła miejsce, gdzie wszystko się zdarzyło nie była w stanie pójść w tamtą stronę. Przystanęła i zaczęła płakać, siostra zaproponowała, że pójdzie z nią, ale to nie pomogło. Na pytanie dlaczego tak płacze, Pani Stefania odpowiedziała „Tu moje dzieciństwo zostało całe”. Jej szwagier zaproponował, aby pojechali do domu i tam miło spędzili czas rozmawiając, bo pozostanie w tym miejscu nie miało sensu. Tak też zrobili.

Dzisiaj Pani Stefania nadal mieszka w Tczewie. Sama , bo jej mąż niedawno opuścił ten świat. Jest bardzo dumna z córki, która zajmuje stanowisko szefa kuchni. Bardzo dba o mamę i często do niej dzwoni. O Panią Stefanie troszczą  się również sąsiedzi, którzy pomagają najstarszej mieszkance budynku wnosić zakupy do mieszkania.

Komentarze

  1. Przerażające i smutne są takie historie.. my często narzekamy na nasze życie, a powinniśmy się cieszyć że żyjemy w tych czasach..

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo smutna historia, trauma po takich wydarzeniach niestety zostaje do końca życia :(
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda jest dobra, tak jak historie takich ludzi. Na Twoim miejscu unikałabym zdrobnień opisując takie ciężkie wydarzenia. Zwróć też uwagę na powtarzane przymiotniki jak: "Mała Stefania wraz z rodziną mieszkała w małym domku".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga :) Pisząc ten tekst starałam się wiernie zrelacjonować to, co usłyszałam, a sama jego bohaterka używała wielu zdrobnień w swojej opowieści, dlatego z nich nie rezygnowałam, by nie odebrać jej autentyczności :) Fakt, nie rzuciło mi się to w oczy O.o takich powtórzeń muszę unikać :)

      Usuń
  4. Bardzo wzruszają mnie takie prawdziwe historie, wolę je niż filmy S-F.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Cześć! :D
Miło, że jesteś! Jeśli spodobał Ci się tekst, zostaw komentarz :)