To w końcu Jung jest psychopatą, czy nie?!

Fot: http://fajarnr.blogspot.com

"Cheese in the Trap" to drama, którą znalazłam niedawno i od razu mnie zaciekawiła. Głównie za sprawą opisu mówiącego, że główna bohaterka ma przerąbane. Nie tak po prostu.

Jest przekonana, że jej życie na uczelni rujnuje pewien chłopak - Yoo Jung. Hong Seol, bo tak się nazywa bohaterka, której losy będziemy śledzić, nie ma na to jednak żadnych dowodów. To niestety komplikuje sprawy. Nikt nie uwierzyłby w jej oskarżenia dotyczące Junga, ponieważ jest on na tej uczelni 'kimś'. Przykładny uczeń, którego lubią wszyscy i wszyscy chcieliby zaprzyjaźnić się z nim. Wydaje się wręcz chodzącym ideałem.

Zrezygnowana dziewczyna zrobiła sobie roczną przerwę w nauce, nie chcąc być wciąż nękaną przez seniora. Gdy nadchodzi kolejny rok akademicki, do dziewczyny uśmiecha się los. Nie mogąc odrzucić nadarzającej się okazji Seol postanawia zawalczyć o przetrwanie w dżungli zwanej uniwersytetem. Nie jest to jednak proste, gdy wróg zmienia swoje postępowanie o 180 stopni.

"Chese in the Trap" nie jest lekką komedyjką. Momentami jest zabawna, a nawet romantyczna. Nie poprzestaje jednak na tych wątkach. Jest to serial, który zmusza widza do myślenia. By zrozumieć, czym kierują się bohaterowie, nie wystarczy tępo patrzeć w ekran. Konieczne jest zagłębienie się we wnętrze tych postaci. Bo przecież od początku zaczyna w nas kiełkować poważny dylemat: To w końcu Jung jest psychopatą, czy nie?!
   Zapowiada się ciekawie prawda? Co w takim razie poszło nie tak?

Odpowiedź na to pytanie nie jest trudna. Słabą stroną tej dramy zdecydowanie jest zakończenie. Do pewnego momentu historia wciąga tak, że naprawdę trudno jest się oderwać. Gdzieś pod koniec coś niestety nie zagrało. Serial zaczął się wlec. Dało się to 'jakoś tam' oglądać, żywiąc nadzieję, że jeszcze będzie lepiej. Nie było... Tląca się we mnie iskierka umarła wraz z końcem dramy.
Czy warto więc w ogóle zaczynać? Zdecydowanie!
Końcówka nie zaburzyła mojego trzeźwego osądu względem całej dramy. Spodobało mi się to, jak świetnie wykreowani są bohaterowie. I tutaj pokłony dla aktorów, bo role, które dostali wcale nie były łatwe. Park Hae Jin wcielił się w postać Yoo Junga i moim zdaniem zagrał wprost rewelacyjnie. Momentami zastanawiałam się, czy nie jest robotem... :"D No i oczywiście nie można pominąć pięknej Kim Go Eun w roli Hong Seol alias Psie Futro, która moim zdaniem genialnie zinterpretowała swoją rolę, a przy tym wszystkim zwyczajnie dobrze się na nią patrzyło.


Polecam tę dramę gorąco, jeśli fascynują Was tematy związane z psychiką człowieka. Jeśli nie... I tak polecam! :P

Komentarze

  1. Oglądałam!! No nie wierzę, ktoś też to obejrzał! Miałam podobne odczucia, ale właśnie końcówka mi się podobała, naprawdę
    I racja, można polecić każdemo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Słyszałam, że tak to już jest z tą dramą, że końcówka się podoba lub nie. Wynika do głównie z tego, że do 8-9 odcinka był on wzorowany na komiksie o tym samym tytule. Komiks nie był jednak wtedy dokończony, dlatego końcówka trochę odbiega o reszty. Mimo wszystko pozostawia po sobie naprawdę pozytywne wrażenie! :D

      Usuń
  2. Nie moje klimaty :( Ale wpis super !
    Pozdrawiam Eva

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie oglądam dram. Aktualnie przepadłam w "Jane the virgin" :D widzę, że dramy robią się coraz bardziej popularne w tej naszej Polsce :)

    Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ;*
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się :D Zyskują coraz większą popularność... W sumie wcale mnie to nie dziwi, bo występuje w nich między innymi świetne poczucie humoru. O! Słyszałam o tym serialu. Nawet przymierzam się do oglądania, ale zawsze odkładam na później, bo coś innego absorbuje moją uwagę :)

      Usuń
  4. Zakończenie jak na dramę przystało - romantyczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy jaką ma się definicję słowa "romantyczne". Dla mnie takie nie było...
      Z jednej strony można to uznać za zaletę, bo rzadko coś takiego się zdarza w dramach, więc twórcy wykazali się jakąś kreatywnością. Czegoś mi jednak tam zabrakło. Niby zaskakujące, a jednak zdaje mi się, że po prosu nie mieli do końca pomysłu jak to zakończyć i zdecydowali się na rozwiązanie pośrednie... :P

      Usuń
  5. Myślałam, że chodzi o Carla Gustava Junga. :D O tej dramie wcześniej nie słyszałam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę jego wykształcenie, to tytuł tego wpisu faktycznie mógłby pasować :"D

      Usuń

Prześlij komentarz

Cześć! :D
Miło, że jesteś! Jeśli spodobał Ci się tekst, zostaw komentarz :)