Kiedy coś zdechło... w lodówce! | Opowiadanie
Pijąc kawę, rozejrzałam się dookoła. Stan mojego domu jak zwykle
przyprawił mnie o ciarki. Wszędzie leżało wszystko, tylko tak można to
opisać. Westchnęłam mimowolnie, bo cóż innego mogę zrobić w tej
sytuacji?
Postanowiłam nie czekać na sprzątanie jak zwykle do
ostatniej niedzieli miesiąca. Nie, żebym sprzątała tak rzadko… Naprawdę
robię to częściej! Czasami… Ostatnia niedziela miesiąca zawsze
przeznaczona jest na gruntowne porządki.
Długo zastanawiałam się, od
czego powinnam zacząć. Olśniło mnie, gdy otworzyłam lodówkę w
poszukiwaniu czegoś zdatnego do spożycia.
Gdy jej drzwi tylko zaczęły się uchylać, od razu to poczułam. Okropny zapach rozkładającego
się jedzenia. Chociaż… Będąc szczera, mogę stwierdzić, że to nie do
końca to. Smród był tak okropny, jakby naprawdę coś tam zdechło.
Zamykając oczy, a wolną ręką zatykając nos, otworzyłam lodówkę na całą szerokość.
Minęło
zaledwie kilka sekund, a mi już zaczęło brakować powietrza. W jednej
chwili wypuściłam je panicznie i otworzyłam oczy. To niestety nie był
najlepszy pomysł, bo ujrzałam źródło tego okropnego odoru. Ułożone równo
na półkach woreczki z mięsem. Dziwne, bo nie przypominam sobie, bym kupowała mięso. A na pewno nie aż tyle mięsa… Nie tyle, by zajmowało całą lodówkę.
Zawiesiłam się, myśląc nad tym, co się tu właściwie wydarzyło, przecież
nie było mnie zaledwie dwa dni. Zresztą, kto miałby włożyć tutaj
jedzenie? To naprawdę dziwne.
Wyciągnęłam powoli rękę, by chwycić
jeden z woreczków i dokładniej przyjrzeć się zawartości. Uniosłam go na
wysokość wzroku. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się normalne.
Jednak coś mi nie pasowało. Obracałam go na wszystkie strony. Już
chciałam odłożyć, ale coś przykuło moją uwagę.
Co w woreczku z
mięsem robi palec? Ludzki palec. Momentalnie ręce zaczęły mi drżeć.
Oczywiście nie obeszło się bez wypuszczenia opakowania na podłogę.
W
tym samym momencie z całych sił zamknęłam źródło fetoru, bo w tych
warunkach nie byłabym w stanie logicznie myśleć. A może? Może ten zapach
otumania i to była halucynacja? Nie mogę tego wykluczyć!
Rozejrzałam
się po kuchni w poszukiwaniu… Właściwie czego? Doszłam więc do wniosku,
że w tej sytuacji mogę zrobić tylko jedno — zignorować problem i pójść
spać. Tak, tak, ja wiem. Wiem, że unikanie problemów to nie jest
najlepsza taktyka, ale dotychczas się sprawdzała. Lodówka przecież nie
ucieknie…
Objęłam spojrzeniem moje łóżko, czyli jedyną niezagraconą przestrzeń w tym domu i padłam na nie z impetem. Dosłownie. Aż chyba nabiłam sobie guza. Podniosłam się szybko do pozycji siedzącej i pomacałam tył głowy, poszukując wypuklenia. Oczywiście się nie pomyliłam, guz jak ta lala… Ale dlaczego? Czyżby na moim nieskazitelnym łóżku coś było?
Spojrzałam
za siebie, na miejsce, gdzie grzmotnęłam i moim oczom ukazały się
piękne, miodowe panele. Sama je wybierałam. Bardzo dziwne, zważywszy na to, że przecież się
kładłam. Do łóżka!
Rozejrzałam się po najbliższej okolicy. Wszystko
się zgadza, jestem w kuchni. Przodem zwrócona w stronę lodówki. Tylko co
ja do cholery robię nadal w tym pomieszczeniu? Czy ja już oszalałam? Co prawda, od
dawna żartuje, że tak jest. Ale żeby tak na serio? Do tego stopnia?!
Wstałam, z postanowieniem uporania się z żywieniowymi kłopotami. Jak się
okazało, zawartość lodówki wygląda zupełnie inaczej niż wtedy, gdy
zaglądałam do niej kilka sekund temu: trzy kartony mleka, jakaś kiełbasa
i wyschnięty ser. Na drzwiczkach kilka jajek.
Z tego wszystkiego
zaczęłam pocierać nerwowo czoło. Gdy to robiłam, poczułam na palcach coś
mokrego. Oczywiście spojrzałam, co to takiego i zgodnie z podejrzeniami
na palcu ujrzałam czerwoną maź. Dopiero teraz dokładniej przyjrzałam
się lodówce, na niej także była krew. W jednej chwili uświadomiłam sobie,
co musiało się wydarzyć.
Otworzyłam lodówkę,
ale źle obliczyłam jej odległość od mojej głowy. Uderzenie było na tyle
silne, że powaliło mnie na podłogę. A to dziwne mięso? Zdaje się, że było snem.
Dobre 😉
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńMorał z tego taki nie trzymaj roweru koło lodówki..
OdpowiedzUsuńBardzo nieposłuszna lodówka. Powiedz jej, że jak się nie uspokoi, zamienisz ją na nowszy typ.
OdpowiedzUsuńsabungayam ayam sabung
OdpowiedzUsuń