Zmiażdżyła go słownie | Recenzja filmu "Aladyn"


www.kultura.onet.pl

Zmiażdżyła go słownie, a on nawet się nie zorientował! Ta scena zniszczyła moją psychikę... Film, o którym trzeba opowiedzieć - Aladyn.



Aladyna oglądałam baaardzo dawno i nie była to jedna z moich ulubionych bajek. Ja byłam (i jestem!) fanką "Kopciuszka", "Pięknej i bestii  oraz" Pocahontas". Jednak wiele produkcji Disneya było w moim guście. Wspomniany Aladyn nie znajdował się w topie, tak samo, jak Mulan, ale i tak zawsze z chęcią je oglądałam.

Na remake nie planowałam się wybrać, właściwie nawet nie interesowałam się tym filmem. Jednak, gdy siedziałam z Basileiosem w zielonym smoku (polecam!) padło pytanie, gdzie chce iść teraz... Basileios oczekiwał, że zmęczona po całym dniu nie będę miała ochoty chodzić po mieście, a najpewniej wybiorę maraton Gry o Tron na kanapie (kusząco, ale nie tym razem!). Zanim nawet zdążyłam pomyśleć, z moich ust już wydobyło się "Chodźmy na Aladyna". Gdy słowa padły dotarło do mnie, że jest to pomysł fantastyczny i bardzo, bardzo chce. Uparłam się, ku zgrozie mojego Skarba...

Tym razem w kinie byliśmy przed czasem. Powtarzam PRZED CZASEM! Gdyby ktoś nie wiedział, że TO wyjątek i takie wydarzenie zasługuje nawet na oklaski... Basileios nadal był niechętny, ale byliśmy już na miejscu, a pyszna kawa pozytywnie na niego wpłynęła. Zresztą widział, że mi zależy, to nie miał serca odmawiać.

Trochę nawaliłam, bo nie sprawdziłam, czy o 18 film jest z dubbingiem, czy napisami. Oboje preferujemy te drugie. Dodatkowo okazało się, że ten seans ma jakieś lepsze efekty dźwiękowe. Z jednej strony fajnie, ale obawiałam się, że będzie za głośno, a jestem na to dość wrażliwa. Tym bardziej że zazwyczaj siedzimy w ostatnim rzędzie. Niby lepiej siedzieć gdzieś pośrodku, ale przecież kanapa to kanapa. Trudno przytulać się, kiedy oddziela Was poręcz. Testowane.

Na sali kinowej okazało się, że rzędy 4 i 5 od końca są jakieś takie dla VIP-ów i poczułam się oszukana. Ale nadal... Tam oddzielałaby nas poręcz. Przytulać się czy nie przytulać? Oto jest pytanie. ŻART - oczywiście, że kanapa.

Rozsiedliśmy się wygodnie i po krótkim reklamowym wstępie rozpoczął się film. Niestety czołówka była trochę zbyt głośna, ale przeżyłam. Historia rozpoczęła się od Willa Smitha odpowiadającego historyjkę dzieciom. Nawet nie wiedziałam, że będzie tam grał, więc byłam miło zaskoczona. Już po chwili usłyszeliśmy piosenkę „Arabska noc”, którą świetnie znam z Accantusa, ale w troszkę innej wersji.






Bardzo szybko zostaliśmy wprowadzeni w akcje. Poznaliśmy tytułowego Aladyna i usłyszeliśmy piosenkę w jego wykonaniu. Tutaj pojawił się we mnie mały zgrzyt, ponieważ tę piosenkę znam doskonale (ponownie studio Accantus) i niestety, ale tłumaczenie w filmie było słabsze według mojej opinii, ale może nie jestem obiektywna. Dalej było już tylko lepiej!



Podobali mi się aktorzy, którzy wcielili się w najważniejsze role. Aladyn wygląda praktycznie jak wyciągnięty z bajki i przekonuje mnie całkowicie. A Naomi Scott grająca Dżsmine? Jest taka piękna! Ale to nie jedyna jej zaleta. Aktorka po prostu robi swoje i jest w tym nieziemska. O zachwycie Willem Smithem w roli Jina również trzeba wspomnieć, ponieważ jak dla mnie, to on sprawia, że ten film jest taki świetny! Uważam, że w tej roli sprawdził się obłędnie i chętnie poszłabym do kina jeszcze raz, specjalnie dla niego.

„Aladyn” to remake bajki Disneya i nie można oczekiwać, że będzie dalece odbiegał fabułą od oryginału. W końcu to Disney! I jak najbardziej świat przedstawiony może być trochę wyidealizowany. Uważam, że reżyser - Guy Richie - zrobił swoje. Zresztą to właśnie on reżyserował remake króla Artura, więc nie można się dziwić...

Film był zabawny, kiedy być powinien. I budził lekkie napięcie, kiedy było to konieczne. Szczególnie zabawna, ale i „sucha” była według mnie scena z księciem, który przybył do miasta, by poślubić Dżasminę. Zmiażdżyła go słownie, a on nawet się nie zorientował... Trochę to było suche, ale idealnie wpasowało się w klimat filmu i aktualną sytuację. Zresztą film ma w sobie szczyptę nowoczesności i to również ma wpływ na mój pozytywny odbiór. Nie ukrywam, że mocno oddziałuje na mnie również fakt, że polskie piosenki śpiewa Natalia Piotrowska. Ledwie usłyszałam i już nabrałam pewności, że to ona. Poszukaliśmy na ten temat informacji po wyjściu z kina. Miałam rację! Czy pisałam już, że piosenki są boskie? Bardzo, bardzo mi się podobały! Do tego stopnia, że śpiewałam sobie później „nie ma takich dwóch” w sklepie zabawkowym i sprzedawczyni dziwnie na mnie patrzyła.

Najciekawsze jest jednak to, że mój chłopak. Osoba, która nie wiem, gdzie się ukrywała przed bajkami Disneya, uznał, że film bardzo mu się podobał. Naprawdę nie wiem jak mógł uchronić się przed produkcjami mojego dzieciństwa. Nie sądziłam, że będę z człowiekiem, który nie oglądał moich ukochanych bajek... Na szczęście już zaczęłam wprowadzać go w ten świat. Hahahahaha... (złowieszczy śmiech). Nie bójcie się, nie zmęczę go... Ja byłam w stanie obejrzeć gwiezdne wojny, to i on przetrwa piękną i bestię :D

PS Zapomniałam wspomnieć, że ah ah ah Will Smith. Przeboski jest w tej roli!!! No i te widowiskowe sceny, gdy Aladyn wraca jako książę. Kupuje ten film w całości...

Komentarze