Bitwa pod Kircholmem 1605 roku
Początek wojen znajduje
się w pragnieniu Księstwa Moskiewskiego dojścia do morza Bałtyckiego przez
zajęcie Zakonu Kawalerów Mieczowych. Lecz moskiewskie oddziały były tak
okrutne, że Inflantczycy przyjęli najpierw pomoc króla polskiego, a następnie
złożyli mu hołd lenny. W ten sposób Polska została wciągnięta w wojnę, która
przekształciła się w 7-letnią wojnę. Z jednej strony stała Polska, Litwa,
Lubeka i Dania, a z drugiej Moskwa i Szwecja. Nikt nie wygrał wojny. W 1577 r.
Iwan IV Groźny kolejny raz spróbował zdobyć Inflanty, lecz Stefan Batory w 3
kampaniach na północy zmusił Ivana do pokoju. Ale Szwedzi z którymi okresowo
współpracowało się zajęli Rewel, Narwę, Iwanogród, Jam i Koporje. Pomimo
nalegań, Szwecja nie oddała Rzeczpospolitej jej ziem. W przerwie w wojnach,
zmarł Stefan Batory i kolejnym już bezkrólewiu wybrano na tron Zygmunta III
Wazę, licząc że dzięki temu Polska odzyska Estonię i będzie twardy sojusz
Polsko-Szwedzki przeciw Moskwie. Ale tylko 5 lat Polska i Szwecja miały jednego
władcę do 1598 r. A po klęsce polskiej interwencji, szwedzki parlament-Ristag
zdetronizował Zygmunta III. Wybuchła wojna w 1601 r. i Polacy pokonali w
bitwach liczebniejszego wroga, ale w końcu musieli się cofnąć pod Rygę z powodu
nadciągającego Karola Sudermańskiego z 17 tysięczną armią, gdy sami dysponowali
4 tysiącami. Na szczęście nadszedł król polski z 20 tysięczną armią, i Karol
wrócił do Szwecji. W okresie zimowym Polacy zajęli całe Inflanty z wyjątkiem
Dorpatu i Parnawy. Następnie hetman Zamojski ruszył do Estonii i zdobył Biały
Kamień. W tym samym czasie hetman Żółkiewski rozbił pod Rewlem szwedzkie wojska
idące z odsieczą Białemu Kamieniowi. Jesienią Zamojski miał oblegać Dorpat, ale
wojsko odmówiło z powodu zaległego żołdu. Dowództwo przejął hetman polny Jan
Karol Chodzkiewicz i opłacił część żołdu z własnych pieniędzy. Dzięki temu
zdobył Dorpat, ale następnie musiał już tylko czekać na ruch wroga. Pomimo tego
w 1604 roku pod Białym Kamieniem na czele 2 tysięcy husarzy, pokonał
7-tysięczną armię szwedzką, a na polu pozostało z 3 tysiące Szwedów. Ale wojsko
polskie nie opłacane od miesięcy, po bitwie zawiązało konfederację i na własną
rękę, po przez grabież bezbronnych osad, zapełniało sobie sakiewki. Gdyby wtedy
Szwedzi uderzyli, zdobyli by całe Inflanty, ale byli tak zdruzgotani klęską, że
nie wykorzystali wyjątkowej okazji.
W roku 1605 r. nastąpił ponowny atak Szwedów na Inflanty,
a Chodkiewicz by utrzymać przy sobie i tak skromne siły zastawiał dobra rodowe,
byle głodnym żołnierzom wypłacić żołd. Ale i tak było i za mało. W sierpniu
nastąpiły 3 desanty szwedzkie: gen. Mansfeld pod Rygą z 4 tysiącami ludzi,
Rewlem gen. Lennartsson z 5 tysiącami ludzi i sam król Karol IX pod Parnawą z 5
tysiącami. Hetman Chodkiewicz zamierzał pobić wroga po kolei, ale król szwedzki
i gen. Lennartsson zdążyli się połączyć przed tym i ruszyli wzdłuż brzegu do
Rygi pod osłoną floty w celu połączenia się z gen. Mansfeldem. Polska armia
szarpała szwedzką, ale Szwedzi nie dali się wciągnąć w bitwę. I tak obie
szwedzkie armie połączyły się pod Rygą i zaczęły jej obleganie. Chodkiewicz
rozumiejący, że jedynie walna bitwa może uratować miasto, ruszył mu na pomoc.
"W
ciągu 2 dni siły Chodkiewicza pokonały ponad 80km, co stanowiło znaczny wynik
dla większości europejskich armii jeszcze 200 lat później. 26 września 1605 roku Chodkiewicz zatoczył
obóz w odległości 15 km od Rygi nad Dźwiną, pomiędzy Iskielem, a
Kircholmem."
Gdy Karol IX dowiedział się o nadchodzących wojskach,
chciał wysłać naprzeciw 8 tysięcy ludzi, ale gen. Lennartsson przekonał króla
do ruszenia wszystkimi siłami. Ponoć przeważyło zdanie "Prędzej zobaczysz
Wasza Królewska Mość Dźwinę wstecz płynącą, niż Litwinów i ich hetmana z pola
uchodzących."
Dnia 27 września Roku Pańskiego 1605 na drodze z Rygi do
Dynenburga, ok. 15km od Rygi stanęły na przeciwko siebie polska i szwedzka
armia. Szwedzi posiadali 7-9 tysięcy piechoty i 5 tysięcy jazdy. Polacy mieli
tylko 3800 ludzi, w tym 2800 jazdy, głownie husarii, ale także rajtarów,
tatarów i petyhorców. Polacy mieli jednak przewagę w morale, bo to oni gromili
wroga od długiego czasu i to najczęściej wielokrotnie silniejszego.
"Wojsko
szwedzkie w 4 rzutach. Bataliony piechoty i szwadrony jazdy uszykowane zostały
w szachownicę. W pierwszym rzucie stanęło 7 batalionów piechoty gen.
Lennartssona i artyleria. W drugim 6 szwadronów jazdy Mansfelda i Brandta. W
trzecim 6 batalionów piechoty księcia Luneburskiego. W czwartym rzucie stanęło
5 szwadronów jazdy pod dowództwem samego Karola IX. Karol IX zamierzał zepchnąć
słabe siły Chodkiewicza w górę Dźwiny lub nawet do rzeki."
Obraz Petera Snayersa z 1619 r. przedstawiający bitwę pod Kircholmem.
Na lewym skrzydle polskiej armii stało 1250 husarzy i
lekkiej jazdy, a dowodził Tomasz Dąbrowa i to on miał przeprowadzić główne
przełamanie linii szwedzkich. Ciekawostką jest, że lekka jazda zasłaniała
husarię, przed Szwedami, a także wojsko stało ciasno, by jeszcze pogłębić
złudzenie przewagi szwedzkiej armii. W centrum stało 7 polskich działek, cała
piechota, 350 husarzy pod porucznikiem Wincentym Wojną i 300 rajtarów
kurlandzkich. Na prawym skrzydle stało 700 husarzy pod dowództwem Jana Sapiehy.
A odwód liczył 200 husarzy rotmistrza Teodora Lackiego.
Chodkiewicz zamierzał decydującą szarżę przeprowadzić z
lewego skrzydła, by oddzielić Szwedów od Dźwiny i zepchnąć ich z drogi do Rygi.
Prawe skrzydło nie było brane pod uwagę z powodu bagnistego terenu, który
spowolnił by husarię, a więc zmniejszył jej siłę uderzeniową.
Bitwa nie zaczęła się
od razu, przez blisko 3 godziny trwała wymiana ognia artylerii i próba
wyciągnięcia Szwedów przez harcowników z bezpiecznych pagórków, ale nic to nie
dało. W takiej sytuacji hetman polski zorganizował pozorowany odwrót,
ostrzegając równocześnie jednostki na tyłach armii, że to jest taki plan, a nie
prawdziwa panika. Miał nadzieję, że Karol IX nabierze się ten podstęp i ruszy
główne siły by dopaść panikujące wojsko. I tak się stało, pierwsza linia
piechoty ruszyła na polaków. Na 5 tysięcy szwedzkich muszkieterów i pikinierów
ruszyło 350 husarzy i 300 rajtarów kurlandzkich. Po salwie szwedzkich
muszkieterów, husaria na kilkaset kroków od szwedzkiej piechoty pochyliła
kopie, ścieśniła szyk i ruszyła cwałem na wrogów. Szarża była tak miażdżąca, że
cała linia piechoty zatrzymała się, a część czworoboków zaczęła ponosić ciężkie
straty. Na to tylko czekał Chodkiewicz, nakazał husarii Dąbrowy z lewego
skrzydła ruszyć na prawą flankę szwedzkiej piechoty. Husaria ruszyła w tumanach
kurzu, który ukrył jej poczynania i w pierwszej szarży zniosła prawoskrzydłową
rajtarię, by spaść zaraz na zaskoczonych szwedzkich piechurów. Żadna piechota nie wytrzyma ataku husarii, na
swoje skrzydło, nastąpił paniczny odwrót piechoty, w którym wielu padło,
włącznie z gen. Lennartssonem. W tym samym czasie na prawym skrzydle rajtaria
gen. Brandta została rozbita przez o połowę słabszą husarię Sapiehy, która
rzuciła się w pościg za Szwedami. W tym momencie na skrzydło husarii uderzyła
świeża rajtaria z odwodu Karla IX i była bliska rozbiciu Sapiehy, ale w porę
Chodkiewicz wysłał odwód Lackiego składający się z 200 husarzy, którzy
uderzając w bok Szwedów, kompletnie ich rozbili. W tym samym czasie hetman mógł
zginąć od strzału rajtara, który pojawił się przed nim, ale na szczęście spudłował
i hetman zwalił go martwego ciosem swej szabli.
W momencie rozbicia całej piechoty i jazdy szwedzkiej
hetman rzucił całe siły na resztki Szwedów broniące się z odwagą, ale nie mieli
szans z nacierającą na nich husarią. Gdy zostali pokonani cała armia ścigała
wrogów aż do ich okrętów na wybrzeżu. Była to istna rzeż.
Szwedzi stracili blisko 9 tysięcy ludzi w bitwie i
podczas pościgu, ale także potopionych w rzece. Przez wiele dni chłopi polowali
na pojedynczych Szwedów ukrywających się po lasach. Zginęli także książę Luneburski i gen.
Lennartsson, a sam Karol IX przeżył, dzięki rajtarowi co oddał mu konia, by
krótko po tym zginąć od husarskiej szabli. Gen. Brandt dostał się do niewoli.
Polacy stracili ok. 100
ludzi, kilkuset rannych i kilkaset zabitych koni, co dla husarii było dotkliwym
ciosem.
Bitwa pod Kircholmem
pokazała prawdziwą siłę niszczącą jaką przedstawiała sobą husaria. I
udowodniła, że ciężka jazda może być groźna nawet dla najnowocześniejszej i
najlepiej wyszkolonej armii, śmiertelnym zagrożeniem.
To wielkie zwycięstwo,
gdzie wróg został całkowicie rozbity, rozeszło się wielkim echem w Europie, a
nawet na bliskim wschodzie. "Wyrazy
uznania przysłali mu m.in. Papież Paweł V, cesarz Rudolf II, Król Anglii Jakub
II, a także władcy muzułmańscy: szach perski Abbas I Wielki oraz sułtan turecki
Ahmed I, który powiesił portret Chodkiewicza w swoim pałacu na honorowym
miejscu."
Hm ciekawy temat, Mam wrażenie że trochę za mało własnej inwencji twórczej a za dużo wujka Google. Witaj w blogosferze. Trochę swoimi słowami opisuj zdarzenia. Pozdrawiam i zostaje tu.
OdpowiedzUsuńTen tekst pisany był na studiach, na podstawie książki o wojnie ze Szwecją. Nie podam tytułu, bo już nie pamiętam. Google używam jak najmniej :p Miło, że zostaniesz.
UsuńCałkiem ciekawie napisane, nie mój klimat, a zainteresował, będe zaglądać! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi to słyszeć :)
UsuńBardzo fajne tematy poruszasz na blogu. Na pewno będę zaglądać tu częściej :)
OdpowiedzUsuńMój blog
Lubię trochę inne tematy poruszać niż inni :)
UsuńCiekawe tematy, człowiek może się czegoś poduczyć! Ciekawie napisane!
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło to słyszeć :)
UsuńMało jest blogów, które przekazują widzę historyczną, a szkoda. Bardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńDlatego dołączyłem do dziewczyn, by urozmaicić bloga ;)
UsuńCiekawe temat pora się czegoś nauczyć nowego zostanę na dłużej i zapraszam
OdpowiedzUsuńhttps://desa17.blogspot.com/