Cicha zemsta | Recenzja filmu "Bez litości 2"

 
Fot: https://www.cwpanama.com/

Zwiastun "Bez litości 2" zobaczyliśmy z Basileiosem jakiś czas temu podczas oczekiwania na film Mission: Impossible - Fallout. Tak się nam spodobał, że od razu zaczęliśmy planować, kiedy wybierzemy się na kolejny seans. Zaskoczył nas jednak pewien problem - na końcu trailera okazało się, że nie jest to samodzielny film, tylko kontynuacja pewnej historii. Wcale nas to nie zraziło, ale znacząco opóźniło wyjście do kina, bo musieliśmy nadrobić nasze filmowe zaległości.

Pewnej nocy postanowiliśmy obejrzeć pierwszą część "Bez litości", ale sam początek nas nie zachwycił... Zwiastun, który widzieliśmy w kinie, był taki dobry! Dlaczego więc wcześniejsza część nas nudzi? Czuliśmy się lekko zawiedzeni. Nie trwało to jednak długo! Z każdą minutą film nabierał rozpędu, a na koniec akcja już konkretnie się rozkręciła i wbiła totalnie w nasze gusta, tak samo, jak gwoździe głównego bohatera w jego wroga.

Na drugą część "Bez litości" pojechaliśmy w sobotę. Byliśmy dobrej myśli, bo część pierwsza okazała się strzałem w dziesiątkę mimo początkowych wątpliwości. Abstrahując od filmu, dobrze nastroiło nas to, ze w Heliosie w ostatnich dwóch rzędach były kanapy. O tak! Wiecie, jak wkurzające jest, gdy poręcz uniemożliwia wygodne ułożenie się?! No właśnie…

Tak więc z dobrym samopoczuciem udaliśmy się do odpowiedniej sali. Zdziwiliśmy się, że była praktycznie pusta 😱 Umościliśmy się na odpowiednich miejscach i jak zwykle połowę popcornu zjedliśmy jeszcze w czasie reklam 😂
Film rozpoczął się podobnie do pierwszej części. Zostaliśmy wprowadzeni w codzienność głównego bohatera. Mimo kilku ciekawych scen, akcja rozwijała się dość mozolnie ( żeby nie powiedzieć na siłę). Właśnie wtedy uderzyło mnie kilka ujęć. Zaczęłam zastanawiać się, czy na pewno były one efektem zamierzonym, czy zwyczajną niedbałością operatora kamery... Zakładam jednak, że reżyser miał swoją wizję, która po prostu nie w pełni mi odpowiadała.

Basileiosowi nie przeszkadzało to wcale, więc nie trzeba spisywać na starcie filmu na straty. Ja natomiast zwracam uwagę na takie detale mimowolnie, bo moje oczy w takich sytuacjach wręcz krwawią.

Fabuła rozkręcać się bardziej zaczęła po wydarzeniu, które dla Maca było zapalnikiem. Chociaż, jeśli mam być szczera - a chce być - to wcale jakoś szczególnie dużo dziać się nie zaczęło. Nie spodobało mi się, jak potoczyła się dalej historia, bo rozwiązanie było zwyczajnie przewidywalne, sztampowe. O ile pierwsza część "Bez litości" wyróżniała się bardzo pośród innych filmów akcji, o tyle druga nie zaskakiwała w zasadzie niczym. Na szczęście sceny końcowe w miarę ładnie domknęły historię, a to złagodziło moje spojrzenie na ten film. Troszkę...

Może to wina moich rozbuchanych oczekiwań, ale po świetnym zwiastunie wskazującym na film dostarczający wiele emocji, poczułam się trochę rozczarowana.

Nie był zły, niby nie mogę mu wiele zarzucić... Zabrakło efektu wow, jakiegoś zaskoczenia.

W pierwszej części podobało mi się, że główny bohater zabijał gangsterów. Oni zachowywali się w stosunku do niego w sposób lekceważący i na tym tracili najwięcej. On natomiast był ucieleśnieniem spokoju (przynajmniej powierzchownie) i trudności, które napotykał na swojej drodze, pokonywał ani na chwilę nie tracąc trzeźwego osądu. To właśnie mi się spodobało wtedy najbardziej: samotny mściciel, który sytuację analizuje na chłodno.

W części drugiej tego mi zabrakło. Samotny mściciel nie wydawał się już taki samotny. Nie był też taki zimny. Niby próbował, niby się starał, ale widoczne było, że targają nim emocje.

Skrytykować mogę z pewnością brak oryginalności. W pierwszej części za broń służyło wszystko. Kieliszek? Tak. Młotek? No pewnie… Gwoździarka? Oczywiście!!!
 

O czymś takim nie było mowy w części drugiej. Bohater posługiwał się głównie pięściami bądź bronią palną. Było oczywiście kilka wyjątków jak karta kredytowa. Ale niestety jak już wspomniałam, były to wyjątki. Zdecydowanie za mało.

Same sceny walki już nie czepiając się tego, że nie były kreatywne... Były nakręcone w sposób, który zupełnie mnie nie przyciągał. W odróżnieniu od poprzedniej części, w tej zabrakło dynamiki, która sprawiłaby, że oglądałoby się z zapartym tchem.

Film "Bez litości 2" mogę ocenić jako dobry, ale nie wyróżniający się niczym. Uważam, że sama historia miała ogromny potencjał, który niestety nie został w pełni wykorzystany. Fabuła poprowadzona była w zbyt oczywisty sposób, a już samo zakończenie nie dość, że jest oklepane, to jeszcze mocno przejaskrawione...

A co Wy sądzicie o tym filmie? Uważacie jak ja, że przy pierwszej części wypada blado, czy może macie zupełnie inne zdanie? Podzielcie się opiniami w komentarzach :)

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. I słusznie! :) Warto obejrzeć samemu, bo gusta są różne i może akurat się spodoba :)

      Usuń
  2. Moim zdaniem to całkiem fajny film, chodź pierwsza część lepsza w 100%

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie widziałam ani pierwszej, ani drugiej części - i jakoś tam nie bardzo mnie ciągnie ;)
    Do kina chodzę od wielkiego dzwonu - więc film musi mnie mocno zachęcać (tak, jak na przykład ostatnia część Kubusia Puchatka;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz słysze o tym filmie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Cześć! :D
Miło, że jesteś! Jeśli spodobał Ci się tekst, zostaw komentarz :)